środa, 3 czerwca 2015

wtorek, 2 czerwca 2015


Kukiz - dlaczego nie?



Skąd, do licha, wziął się w tytule znak zapytania?

Jestem sierotą po Unii Demokratycznej, Unii Wolności,
 po rządzie Buzka i Balcerowicza. Od wczesnej młodości
 przeżuwam Gazetę Wyborczą, w 2005 i przede 
wszystkim w 2007 głosowałem na Platformę.
 Ostatni raz zaufałem Platformie podczas wyborów
 w 2010 roku. Mam czerep zryty mainstreamową 
publicystyką, która Kukizowi wyznacza miejsce 
gdzieś między Tymińskim, Lepperem i Palikotem.

* * *


fakt.pl

Tymiński był meteorem, który przemknął na jesiennym 
niebie niemal 25 lat temu budząc grozę zamiast 
pogłębionej, naukowej refleksji. Lepper był z kolei, 
w moich oczach przynajmniej, wybitnym wirtuozem 
społecznych emocji, który wymykał się socjologicznym 
schematom dzięki fenomenalnej retoryce dorównującej 
kunsztowi z jakim słowem posługuje się ojciec Tadeusz. 
Palikot przepadł jak kamień w wodę ciągnąc za sobą 
nudny słowotok kiepskiego wykładowcy z podrzędnej 
uczelni daleko od szosy. 

Poświęcę Palikotowi akapit z sympatii dla jego 
zwolenników, którzy tu od czasu do czas zaglądają. 
Palikot przegrał, gdy zaczął mówić o legalizacji trawki, 
prawach homoseksualistów i złym episkopacie. Tak 
często jest mi duszno w naszym kochanym kraju, że 
postępowy program przygotowany we współpracy z 
lewicowymi intelektualistami od początku wydawał mi 
się demonstracją polityczną podobną do publicznego 
samospalenia. Cenię tę ideowość, choć więcej dobrego 
dla sprawy, jakkolwiek ją nazwać, robi Robert Biedroń, 
który oswaja bliskie mi heteroseksualne lęki pruderyjnych 
dewotów niż ofiarujący się politycznemu ogniowi w ofierze 
na samodzielnie wzniesionym stosie Janusz Palikot, były 
producent bełtów spod Lublina, który sprzedał biznes, 
stał się rentierem i zaczął bawić się w politykę wierząc, 
że można  kupić miejsce w podręcznikach historii.

* * *

Dziś myślę, że nic nie jest w stanie skłonić mnie do 
ponownego głosowania na Platformę. Uważam, że tę 
partię należy pozbawić władzy absolutnej, którą dzierży. 
Jest to w interesie kraju, w interesie demokracji, w 
interesie społecznym i nawet w interesie Platformy 
Obywatelskiej. Deal with it.

Żuję Gazetę Wyborczą od lat więc przyzwyczaiłem się, 
że czasem staje mi w gardle. Zawsze poważnie brałem 
pod uwagę diagnozy i zalecenia Adama Michnika. 
Nigdy bardziej w nie nie wątpiłem niż dziś.

W hipotetycznym dyskursie z Michnikiem 
przedstawiłbym argumenty z naszego samorządowego 
podwórka. Gazeta, która dziennikarstwem śledczym 
zajmuje się niemal wyłącznie wtedy, gdy jest to na korzyść 
marszałka i przeciw Rydzykowi nie oddaje nawet połowy 
piękna pejzażu toruńskiej polityki. Taka gazeta 
zawiera w najlepszym razie pięć deko mięsa na kilogram, 
a i na te pięć deko składa się głównie MOM, czyli mięso 
oddzielane mechanicznie, mięso mechanicznie odkostnione, 
mechanicznie odmięśnione kości, itp.

W radzie miasta funkcjonuje "systemowa koalicja" Platformy, 
PiS, lokalnego PSL pod nazwą Czas Gospodarzy i 
jednosobowego klubu Mariana Frąckiewicza (SLD) 
wymierzona przeciwko środowisku obywatelskiemu, 
które wyrosło na kontestacji rządzącej miastem politycznej 
kliki prezydenta (wypadałoby znaleźć jakiś eufemizm dla 
słowa "klika", ale jest późno i nic mi do głowy nie przychodzi).

Samorząd toruński tworzą asystenci posłów, pracownicy 
urzędu marszałkowskiego i samorządowych spółek - 
podwładni lokalnych bonzów. W Toruniu żyją pod ochroną 
medialną i pod ochroną lokalnej tarczy korupcyjnej jak 
pączki w maśle: na bogato, na wesoło i bezkarnie. 
Środki publiczne wspierają polityczne koterie i prywatne 
koryta poza kontrolą społeczną, demokracja jest fasadą 
a propaganda sukcesu pod szyldem "unijnych inwestycji", 
które z inwestycjami nie mają zbyt wiele wspólnego, 
czerpie garściami z epoki Gierka. Nie przemawia przeze 
mnie frustracja i populizm - tak wygląda toruńska 
samorządowa rzeczywistość z dwoma wodzami na czele, 
których ustawa przewrotnie i dla draki chyba uhonorowała 
tytułami marszałka i prezydenta.

Platforma Obywatelska rządziła dwie kadencje i mogła 
zmienić tę samorządową patologię, którą zastała. 
Chciałbym traktować wybory samorządowe w 2010 roku, 
gdy PO szukała koalicjantów, jako tę jedyną nieudaną próbę 
wyrwania się z partyjnego schematu myślenia, ale nie mogę. 
W tamtych wyborach intencje PO rozminęły się z polityczną 
prozą organizacji, która jako priorytet traktuje rozdanie 
stołków swoim ludziom - takim, których można kontrolować 
i którymi można sterować. Nikt inny do lokalnej PO nie 
wejdzie, a już na pewno nie wejdzie ktoś, kto chciałby 
o rozwoju miasta merytorycznie porozmawiać wychodząc 
z założenia, że nie musi zgadzać się we wszystkim z panem 
Piotrem Całbeckim i panem Tomaszem Lenzem. Drzwi do 
awansu na stanowiska prezesów i dyrektorów są zamknięte. 
Nie tylko w teatrze Horzycy, ale w każdej samorządowej 
instytucji. Wystarczy spojrzeć, jak dyrektorzy migrują między 
stanowiskami dyrektorskimi od połowy lat 90-tych.

* * *

W polityce krajowej Platforma kojarzy mi się przede 
wszystkim z wydatkami publicznymi rozdzielnymi według 
klucza politycznego a finansowanymi przez całe 
społeczeństwo z coraz wyższych podatków (zamrożenie 
kwoty wolnej, wzrost bazy i stawek podatków pośrednich, 
przelanie kasy do z OFE do ZUS). Dotacje, na które 
wszyscy się składamy trafiają do nielicznych i zamożnych: 
rolników, biznesmenów i polityków. Nawet środki 
teoretycznie przeznaczone dla bezrobotnych nie trafiają do 
bezrobotnych tylko do organizacji stworzonych na 
potrzeby wyciągania unijnej kasy przez polityków, 
urzędników i biznes.

Pomysłu na rządzenie blisko 40 milionowym krajem PO 
nie miała i nie ma do dziś. Nie wierzę w politykę, która 
polega na przekupywaniu grup społecznych (rolnicy, 
górnicy, emeryci a ostatnio budżetówka). Poza tym 
widzę, że Platforma nie tylko przejęła elektorat SLD, 
ale przejęła również wszystkie nawyki schodzącej ze 
sceny politycznej nomenklaturowej partii. Pożegnanie 
PO z polityką może być więc równie długie i nużące co 
obecność Leszka Millera na czele lewicy. Niewykluczone, 
że PO się jeszcze zmieni, choć dziś wydaje mi się, że 
aby sprawiedliwości stało się zadość i aby ta zmiana 
była trwała, do oczyszczenia powinno dojść w opozycji 
lub na marginesie przyszłego rządu.

Przy okazji pozwolę sobie na bardzo osobistą 
refleksję. Dawniej ceniłem Janusza Lewandowskiego 
za spokój wypowiedzi, opanowanie i racjonalizm. Dziś nie 
mogę go słuchać i patrzeć na to, jak z liberała z KLD 
zamienił się europosła-pasibrzucha próbującego podtrzymać 
wrażenie, że w instytucjach europejskich chodzi o coś 
innego niż przejadanie publicznej kasy i promocję 
wypasionych urzędniczych gaży.

Z kolei Donald Tusk, do którego w młodości miałem 
dużo sympatii, zwiał do Brukseli akurat wtedy, gdy 
memy z cyklu "wina Tuska" przestały być śmieszne. Jego 
politycznym dziedzictwem jest obecny kryzys racjonalnej 
polityki bowiem 3/4 problemów z którymi boryka się dziś 
Platforma i środowiska reformatorskie to efekt jego rządów 
w kraju i w partii. Z polityka, któremu ufałem, stał się 
politykiem, którego porównuję do Jarosława 
Kaczyńskiego szukając podobieństw i różnic.

* * *

Dlaczego nie Kukiz? A co innego zostaje? Cieszę się 
z inicjatywy lewicowej (partia Razem) i liberalnej (Nowoczesna.pl).
 Nie sądzę jednak, aby mogły zagrozić, odpowiednio, SLD 
i Platformie, choć bardzo bym sobie tego życzył. Nie 
wierzę by propozycje Petru i Balcerowicza można dziś 
przedstawić językiem, który wzbudzi inspiracje i społeczne 
oczekiwania. Podobna słabość stoi za Partią Razem, która 
do sukcesu potrzebuje poparcia central związkowych, a nie 
publicystów i dziennikarzy. W kampanii retoryka jest 
ważniejsza niż program a retoryka musi być wiarygodna, 
aby przełożyła się na wynik wyborczy.

Mówiąc brutalnie, ciemny lud pracujący ciężko, w milczeniu, 
za pensje z pierwszego kwartyla, który przez tyle lat dzielnie 
znosił Platformę, PiS, PSL i SLD znów znalazł swojego 
trybuna. Ludzie chcą za kimś iść, za kimś kto im da to, czego 
sami nie mogą, nie umieją, nie chcą lub boją się wziąć. Głos 
Kukiza do nich trafia dużo lepiej niż pomysły 
wykształciuchów i autorytetów.

Będą za tym głosem szli dopóki się nie zmęczą. Potrzebują 
przekonania, że na końcu drogi coś jest, że jej cel jest 
blisko, coraz bliżej - choć wszyscy i tak widzą tylko plecy 
stojącej przed nimi osoby, a ci w pierwszym rzędzie co 
najwyżej plecy charyzmatycznego pasterza i jego głos 
zapewniający, że jest już blisko, tym bliżej, im bardziej się 
pogubił. Po drodze trzeba zapewnić ludowi rozrywki 
pokazując jak politycy kradną, jak żyją na koszt podatnika, 
jak kupują drogie kolacje kartami służbowymi i umieszczają 
swoje rodziny, znajomych, kochanki i kochanków na 
stanowiskach. Platforma Obywatelska świetnie potrafi 
przekonać niezdecydowanych, że światem rządzi chuć, 
obżarstwo i żądza pieniądza. Robi to lepiej niż SLD 
u szczytu formy.

W polityce nie wolno zapominać, że oprócz podtrzymywania 
w ludziach ich naturalnego przekonania, że świat jest zły, 
trzeba im również zapewnić wiarę w to, że sami są z natury 
dobrzy, nawet jeśli mają chwile słabości. W tym celu przydają 
się wszelkiego rodzaju rytuały, narodowe, religijne i obyczajowe, 
które pozwalają wyznać swoje przewinienia, żałować za nie i 
bez przekonania obiecywać poprawę oraz ofiarowywać 
gratyfikację w zamian za odpust. Po rytualnej ablucji można 
dalej zanurzyć się w swoich własnych kompleksach i 
słabościach, w domowej rutynie i zawodowej bierności, 
można podołać trudom codzienności, wyzyskowi w pracy, 
obojętności innych. Nie spodziewam się więc, że w wyniku 
nadchodzących wyborów od razu żyć będziemy w kraju 
mniej klaustrofobicznym niż obecnie.

Milcząca większość sama nie jest w stanie sobie wziąć. 
Potrzebuje kogoś, kto to zrobi  za nich, kto ich poprowadzi 
i im da - a jednocześnie pozwoli uwierzyć, że to, co biorą, 
po prostu im się należy.

Moim zdaniem problem polega dziś na tym, że tym ludziom 
się należy, a ci, którzy powinni to rozumieć i czuć na sobie 
odpowiedzialność, woleli zająć się własnym interesem i 
brać dla siebie.


t.b.c.

18 komentarzy:

  1. Na marginesie: gdyby PiS doszedł do władzy, miałbym bardziej przerypane niż dziś, więc Kukiz nie jest wcale tak niedorzeczną alternatywą gdy słabości doganiają PO.

    Jeśli chodzi o PiS to przyznam szczerze, że cieszę się z zapowiedzi, że Jarosław miałby być premierem. Wolę Kaczyńskiego niż bezosobową, agresywną masę tworzoną przez partyjny aparat PiS, zwłaszcza działaczy młodszego pokolenia. Ten pomysł aby Kaczyński był premierem chyba nie przysparza PiS poparcia, ale trudno mi to ocenić. Może się mylę, ale jednak mniej boję się PiS-u z Kaczyński niż bez niego. Jeśli zaś chodzi o Kukiza to boję się go mniej niż PiS bo podobnie jak reszta świata nie wiem, co się za nim kryje (na pewno coś radykalnego, ale czy dobrego czy złego, dziś trudno ocenić).
    Odpowiedz
  2. PO - Partia Oszustów, bezradni w RMT to PachOłki Lenca i Caubeckiego...
    Odpowiedz
  3. Problem chyba jednak jest zupełnie gdzie indziej, znacznie głębiej i zaczął się nie w 2007 kiedy Platforma doszła do władzy ( praktycznie absolutnej bo opartej o media+ większość sejmowa +prezydent+marszałkowie lokalnie dzielący środki UE+ koalicje gminne) ale w 1982 podczas stanu wojennego i w 1989 w po magdalenkowym układzie grubej kreski okrągłego stołu . Patrz: www.aomkatharsis.blogspot.com
    Niestety pokolenie roczników 70 i 80 które w samorządzie układ lokalny wciągnął do na różne stanowiska (zapoczątkowany w 1991 i przez 25 lat stwarzany i utrwalany nie przez kogo innego jak przez wojewodę Bernarda Kwiatkowskiego) nie potrafi odkryć , zrozumieć i przezwyciężyć samej przyczyny obecnego stanu rzeczy .

    Popatrzmy na listę red. Grzegorza Giedrysa wytypowaną z 2013
    http://grzegorzgiedrys.blogspot.com/2013/04/bya-magdalenka-jest-barbarka.html
    Dlaczego to nie zadziałało np w Czasie Mieszkańców?
    Dlaczego jak ktoś tu trafnie napisał w komentarzach ,,nawet nie wyszli z szatni"?
    Pozostawię to jako pytanie retoryczne....
    Odpowiedz

    Odpowiedzi






    1. Ów tekst Giedrysa jest chyba bardziej przewrotny niż ci się wydaje.

  4. Trochę uzupełniłem ten wpis powyżej.
    Odpowiedz
  5. i pomyśleć, że cały ten przewrót dzięki programowi Kuby Wojewódzkiego. To też pokazuje jak funkcjonują inne media i jak duży wpływ mają na to, czego może się dowiedzieć a czego się nie dowie obywatel.

    Z innej beczki, polecam:

    http://wyborcza.pl/magazyn/1,145247,18019268,Co_wymysli_chodnik__czyli_polska_atrapa_rozwoju.html

    "Niech pan spojrzy na ten wykres, pokazuje wpływ unijnych środków na wzrost naszego PKB. To jest pierwsza perspektywa budżetowa, czyli lata 2004-06. Krzywa idzie w górę, inwestycje podkręcają gospodarkę, ale potem wszystko gwałtownie siada. Bo źródełko na rok wyschło. Sytuacja powtarza się przy budżecie w latach 2007-13. Huśtawka.

    Jeśli prawie wszystko pakujemy w infrastrukturę, to potem musimy płacić za jej utrzymanie. Remontować drogi, ogrzewać te nowe budynki. Gdy strumień pieniędzy słabnie - a tak się dzieje między unijnymi budżetami - wpływ inwestycji na nasz PKB jest ujemny. Dopłacamy. Przychodzi nowa transza i znów zaczynamy budować jak szaleni.

    Zamiast efektu kuli śniegowej fundujemy sobie efekt kuli u nogi."

    (...)

    "Trzy lata temu NIK sprawdził, jak są wydawane środki europejskie na innowacje i jak działają parki technologiczne. Raport jest wstrząsający. Dwa parki działają świetnie, a poza tym powstają budynki."

    (...)

    "Co robić?

    - Przestańmy głównie budować! Nakłady można zwiększać w nieskończoność, bo zawsze da się uzasadnić, że czegoś jeszcze brakuje. "Może się kiedyś przyda" - powiedział burmistrz Frampola o obwodnicy, która stoi pusta."

    (...)

    "Przyjemniej mieć wyremontowany rynek, odmalowany ratusz i prosty chodnik.

    - Na to kraj może sobie pozwolić, jak będzie bogaty. Czy infrastruktura tworzy stałe miejsca pracy i dochodu? Sama infrastruktura nie da nam rozwoju."

    (...)

    " Dwa unijne kraje, którym udało się przeskoczyć z grona najbiedniejszych do najbogatszych, to Irlandia i Finlandia. Kiedy byłem w Irlandii w 1991 roku, na wszystkich knajpach i sklepach były napisy: "Nie przyjmujemy do pracy", po miastach krążyły tabuny zdesperowanych bezrobotnych. Jak pojechałem tam pięć lat później, wszędzie wisiały kartki: "Szukamy pracowników". To była błyskawiczna zmiana. Na samym początku podjęli decyzję, że będą wydawać maksymalnie 30 procent środków unijnych na infrastrukturę. Żadnych odstępstw."

    (...)
    Odpowiedz

    Odpowiedzi






    1. "W latach 90. prosiliśmy Irlandczyków o rady, jak Polska powinna wydawać unijne dotacje. Odpowiadali dziwnie: "Po pierwsze, musicie sobie stworzyć ostrzejsze zasady wydawania środków, niż wam dyktuje Unia". "Jak to? Mamy sami sobie utrudniać?" - dopytywaliśmy. "Wyśrubujcie warunki dla tych, którym chcecie przyznawać dotacje. I nie dawajcie byle komu". Rady wydawały się nieco ekscentryczne. Przecież jak są pieniądze, to kraj powinien wziąć, a nie stwarzać bariery.

      Oni nie czekali na każdego inwestora, jaki się nawinie. Wytypowali kilkaset nowoczesnych firm, głównie w USA, ale też we Francji, Niemczech, Australii, i oferowali dopłaty do inwestycji, zwolnienia podatkowe, jednak przede wszystkim szkolenie pracowników w konkretnej technologii stosowanej przez firmę. Na każde euro z unijnych programów na szkolenia dokładali z własnego budżetu kilkanaście. Uważali, że to najważniejsza rzecz, aby ludzie umieli."

      (...)

      "I?

      - Skoczyli z przedostatniego miejsca w Unii na drugie, jeśli chodzi o zamożność. Irlandzki PKB wzrósł z około 60 procent unijnej średniej do przeszło 120 procent. W kilkanaście lat. Nam po dekadzie w Unii to się nie udało."

      -----------------------------

      Dlatego brednie o wisłostradzie na bulwarze czy trzecim moście nadal są popularne. Ludzie lubią, jak się buduje, więc władza konsumuje dochody zamiast inwestować w rozwój.

      Proszę sobie przypomnieć co mówił, jak uzasadniał wydatki "inwestycyjne" a infrastrukturę prezydent Michał Zaleski. Pamiętam, że twierdził dokładnie coś innego niż ekspert, z którym Wyborcza przeprowadziła wywiad. Pamiętam też, że Zaleski nie umiał swoich błędnych decyzji o kierunku rozwoju miasta uzasadnić. Przedstawiał papkę o tym, że most, że sala koncertowa i hala sportowa to wydatki rozwojowe! A to nieprawda. Może są bardzo potrzebne, zwłaszcza most, ale dlaczego taki, który pociąga za sobą konieczność budowy Trasy Wschodniej o długości 14 km czy trasy średnicowej o kolejnych kilkunastu kilometrach? Ten człowiek mnóstwo pieniędzy przeznaczonych na rozwój wydał bezmyślnie i bez efektu. A dziś tworzy koalicję z PO, PiS, SLD i PSL.

      To jest problem państwa, a nie problem samorządu. Zaleski nie jest problemem lokalnym bo rozwiązanie wymaga działań na szczeblu centralnym. A tymczasem te działania wspierają takich Zaleskich w całej Polsce.
    2. To, co planujesz nie jest, moim zdaniem, ani dobre, ani potrzebne, a nawet gdyby było dobre i potrzebne to wydaje mi się, że są pilniejsze sprawy do załatwienia niż planowanie dobrych dróg.

      Nie pozwolę, aby dyskusja o drogach zdominowała ten wpis, więc pozwól że ci przypomnę co jest tematem tego wpisu i poproszę abyś zarzucił swoje propozycje w tym momencie.

  6. http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,18037079,_Oddajcie_obywatelom_media_publiczne____apel_do_premier.html

    "Domagamy się odwołania w trybie natychmiastowym skompromitowanych pełnomocników ministra skarbu oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego w radzie nadzorczej TVP"

    "Kolejny skandaliczny przykład zawłaszczenia przez polityków telewizji to sposób, w jaki rada nadzorcza TVP przeprowadziła niejawny etap konkursu na prezesa i zarząd TVP, nie dopuszczając do udziału w konkursie kandydatów o wysokich kompetencjach merytorycznych, którzy nie reprezentowali interesów partyjnych"

    "Wśród nazwisk (podpisanych pod apelem) znaleźć można m.in. reżyserkę Agnieszkę Holland, reżysera i prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacka Bromskiego, reżysera teatralnego Macieja Englerta, krytyka Macieja Nowaka, wiceprezydent Krakowa Magdalenę Srokę, wydawcę Beatę Stasińską czy profesor Magdalenę Środę"

    ---------

    Kolejny Czarzasty i Kwiatkowski? Ile to już lat od afery Rywina? Platforma daje przykład, oj daje. Obywatelska jest już tylko z nazwy.
    Odpowiedz
  7. http://torun.gazeta.pl/torun/1,35576,18040354,Nie_bylo_korupcji_politycznej__Prokuratura_umarza.html

    No jasne, że nie było!

    "Wtedy senator PO Michał Wojtczak miał złożyć Pawłowiczowi propozycję, aby złożył mandat w zamian za pozostawienie go na stanowisku dyrektora CO."
    Odpowiedz

    Odpowiedzi






    1. "Zbigniew Pawłowicz stwierdził w grudniu, że marszałek Piotr Całbecki namawiał go do rezygnacji z kandydowania do sejmiku, a potem do zrzeczenia się mandatu radnego w zamian za korzystną umowę o pracę na stanowisku dyrektora Centrum Onkologii. "

      Zaraz, zaraz. Dwaj zgrani działacze Platformy nie namawiali dyrektora szpitala do rezygnacji ze startu w wyborach w zamian za korzystną umowę o pracę? Czy może namawiali, ale nie jest to korupcją polityczną tylko zwyczajnym działaniem osób odpowiedzialnych za nadzór nad służbą zdrowia i działaniem szpitali?

      Dobre!
    2. A więc Całbecki i Wojtczak działali w interesie pacjentów i szpitala oferując lepsze warunki zatrudnienia dyrektorowi, czy obaj nigdy żadnej tego typu propozycji nie składali a dyrektor zmyślił historię w którą wplątał dwóch ważnych polityków i nie grożą mu z tego powodu żadne konsekwencje prawne?

      Nie rozumiem. Może mi to ktoś wytłumaczyć?

      http://forumprawne.org/prawo-karne/246-korupcja-w-polskim-prawie-karnym.html

  8. Mam gorącą prośbę do Czasu Mieszkańców. Wkrótce puszczę na blogu wpis na wasz temat - jak wielkim rozczarowaniem się okazaliście. Spróbujcie z wyprzedzeniem odpowiedzieć na bardzo krytyczne uwagi pod waszym adresem. Nie sprawdzacie jako reprezentacja mieszkańców.
    Odpowiedz

    Odpowiedzi






    1. Czas Mieszkańców = NowoczesnaPO
      "Petru: chcemy być partią sytych" i to jest prawda
      http://wiadomosci.wp.pl/kat,115354,title,Petru-chcemy-byc-partia-sytych-pielegniarek-naukowcow-i-malych-przedsiebiorcow,wid,17594185,wiadomosc.html
    2. To, co mówi i robi Petru, to jedna sprawa, a to, jak zachowuje się Czas Mieszkańców to drugi temat. Moim zdaniem czas mieszkańców nie sprawdza się jako reprezentacja mieszkańców. Potrzebują reformy a zmiany jakie musieliby wprowadzić są tak duże, że wątpię czy będą w stanie.

      Poza tym chciałbym usłyszeć jak i czym oni tłumaczą swoje poparcie dla inicjatywy Petru. Myślę, że nie wszyscy, którzy głosowali na nich chcą być wciągnięci w pomysły Ryszarda Petru. O ile sobie przypominam to Wielgusowie raczej popierali Zielonych, a to bardzo daleko od Balcerowicza.

      Z Czasem Mieszkańców nie idzie się porozumieć. Nic nie piszą, nic nie mówią, na fejsbuku są po prostu robią copy-past z portali. A przecież to miał być głos mieszkańców, mieliśmy rozmawiać, konsultować... Totalna porażka.

      ------------------------

      A tu ciekawostka o wypowiedziach Petru na temat kursu franka. Polecam w całości, nie będę cytował.

      http://wyborcza.pl/duzyformat/1,145319,18037029,Kolysanka_Petru.html

      "Rok 2008. Główny ekonomista banku BPH Ryszard Petru mówi w "Polska The Times": - Złoty będzie się wzmacniał. Kredyty we frankach jeszcze długo pozostaną bezpieczne i opłacalne."

      Miesiąc później Petru przewalutował swój kredyt (ciekawe czy prowizję zapłacił....Koledzy y BPH zrobili mu pewnie przewalutowanie od ręki). Ale w kolejnych latach dalej bredził o tym, że kurs nie wzrośnie. Teraz mówi o potrzebie przewalutowania.

      Widać, jak wiele zależy od tego gdzie dupa leży.
    3. Nie mam żadnej awersji do Ryszarda Petru, ale przyznaję, że mnie nigdy nie zachwycił jako ekonomista czy finansista. Uważam jego karierę za łatwą. Wyrósł dzięki Balcerowiczowi. To była łatwa kariera, choć pewnie kosztowała go dużo wysiłku bo Balcerowicz jest wymagający. Ale to dzięki rekomendacji profesora od razu trafił na samą górę w korporacji.

      Kwestia jego wypowiedzi w sprawie franków bardzo go politycznie obciąża i dyskredytuje. Ja to rozumiem, że się pracuje dla jakiegoś biznesu czy korporacji i robi to, co trzeba do jakiegoś momentu. Każdy ma gdzie indziej tę granicę. Ale zawsze obowiązuje nas lojalność wobec pracodawcy - kimkolwiek jest, cokolwiek robi. To ważne, pracę można zmienić po prostu.

      Ale Petru się pogubił i to bardzo. Był głównym ekonomistą czyli twarzą banku. A bank ten oferował toksyczny produkt klientom by zarabiać kupę siana na spreadzie. Kredyty frankowe to była piramida oparta na spreadzie, która jest tykającą bombą, jednym z elementów ryzyka systemowego zagrażającego stabilności sektora bankowego w Polsce.

      Dziś ten bank, BPH, doi klientów hipotecznych na innych usługach bankowych bo nie zarabia na spreadzie. Wszyscy za to płacą.

      Petru był twarzą czegoś co okazało się wielką, kosztowną pomyłką. Wielu ludzi przez franki potraciło domy lub dużą część dochodów. Co robi Petru? Petru uśmiechnięty idzie dziś "naprawiać Polskę".

      Coś mi tu mocno nie gra.
    4. Wyjaśnię. Nie mam powodów więc nie wątpię w szczere intencje Petru i w to, że jest fajnym kolesiem. Tylko drażni mnie, że facet w ogóle nie ma w sobie refleksji. Mnie by trochę zdołowało to, że nie zdając sobie sprawy z ryzyka kursowego nakręcałem taką paskudną sprawę akcję sprzedażową, że wierzyłem że sprzedaję dobry produkt a wyszło fatalnie. Albo że jako ekonomista tak pochopnie potraktowałem ryzyko. W każdym razie będąc twarzą czegoś, a nie tylko trybikiem rynkowej machiny, czułbym na sobie odpowiedzialność za to co się potem stało. W końcu "główny ekonomista" to coś znaczy.

      Zupełnie inaczej widzę rolę kolesia, który sprzedaje kredyty frankowe w punkcie obsługi klienta. On może coś tam wie, ale lepszej pracy nie znajdzie a pensja jest w domu potrzebna. To jest sytuacja w której jest większość z nas. Każdy gdzieś tam pracuje, coś widzi, stoi przed dylematem czy ryzykować zmianę pracy i jak to zrobić by zachować jej wysokość, czy w innej robocie będzie inaczej. Weźmy pracownika urzędu miasta - widzi co wyprawiają tam ludzie Zaleskiego, ale co ma robić? W Toruniu lepszej roboty nie znajdzie.

      Takie coś jest mi bliskie. Bycie twarzą banku sprzedającego franki, głównym ekonomistą przedstawianym jako uczeń i wychowanek prof Balcerowicza to zupełnie co innego.

  9. Radny PO Paweł Gulewski Prywatny. Manifest:

    https://www.facebook.com/pawel.gulewski/posts/773315652786637

    Dużo o uczciwości. To się niejako wpisuje w decyzję prokuratury o umorzenie sprawy domniemanej korupcji politycznej w kujawsko-pomorskiej Platformie Obywatelskiej.

    "uczciwie powiemy wyborcom, co nam się udało".

    Wybronić Sławka Nowaka się udało na przykład... To wielki sukces.
    Odpowiedz



  • Otóż HECERZE odpowiem Ci ubiegając Twój krytyczny post o CZASIE MIESZKAŃCÓW dlaczego trafnie ktoś "CZAS MIESZKAŃCÓW W OGÓLE NIE WYSZEDŁ Z SZATNI DO WALKI O UWIARYGODNIENIE TORUŃSKIEGO SAMORZĄDU I O SPEŁNIENIE POKŁADANYCH W OSTATNICH WYBORACH PRZEZ WYBORCÓW W NIM NADZIEI".

    NAJKRÓCEJ JAK MOŻNA ODPOWIEM CI TWOIMI WŁASNYMI SŁOWAMI:
    "BO TORUŃSKI POKOLENIE ROCZNIKÓW 70 I 80 TO... SIEROTY..."
    TAK TO SIEROTY -WYKSZTAŁCIUCHY WYCHOWANE , WYKSZTAŁCONE PO 1989 R I UKSZTAŁTOWANE INTELEKTUALNIE JAKO SIEROTY: "GAZETY WYBORCZEJ , UNII DEMOKRATYCZNEJ I UNII WOLNOŚCI" .. I JAK SIĘ W PRAKTYCE OKAZUJE...NIE ZDOLNE DO CAŁKOWICIE SAMODZIELNEGO MYŚLENIA,DO DOKŁADNEGO SAMODZIELNEGO BADANIA I DOCHODZENIA PRAWDY O RZECZYWISTOŚCI SPOŁECZNO-POLITYCZNEJ, ALE Z GÓRY MAJĄCE JAKIŚ POGLĄD NA KAŻDĄ SPRAWĘ ! TEN MECHANIZM SOCJOLOGICZY TŁUMACZĄCY DLACZEGO TAK JEST , I DLACZEGO NAWET TY HECERZE KASUJESZ NIEKTÓRE CO TRAFNIEJSZE POSTY ( NP MOJE) GDY TE SĄ NIE PO TWOJEJ MYŚLI, DOSKONALE ZBADAŁ I OPISAŁ ERICH FROM W SWOIM GENIALNYM STUDIUM "UCIECZKA OD WOLNOŚCI" O ODDANIU W 1933 W DEMOKRATYCZNYCH WYBORACH PRZEZ SPOŁECZEŃSTWO HITLEROWI PEŁNI WŁADZY...


    Tak to prawda Hecerze co napisałeś- SZKODA TYLKO , NADAL ŻE WYBIERASZ "BYCIE SIEROTĄ" , ZAMIAST STAĆ SIĘ WOLNYM I SAMODZIELNIE POSZUKUJĄCYM PRAWDY :

    Kukiz - dlaczego nie?

    Skąd, do licha, wziął się w tytule znak zapytania?

    Jestem sierotą po Unii Demokratycznej, Unii Wolności, po rządzie Buzka i Balcerowicza. Od wczesnej młodości przeżuwam Gazetę Wyborczą, w 2005 i przede wszystkim w 2007 głosowałem na Platformę. Ostatni raz zaufałem Platformie podczas wyborów w 2010 roku. Mam czerep zryty mainstreamową publicystyką, która Kukizowi wyznacza miejsce gdzieś między Tymińskim, Lepperem i Palikotem. 
    Usuń
  • Bardzo mnie rozczarowałeś Hecerze kasując wczoraj moje bardzo rzeczowe dwa posty zamiast podjąć z nimi polemikę i dialog...NO CÓŻ TO JESZCZE JEDEN DOWÓD ŻE NAPISAŁEM W NICH PRAWDĘ... i że trafnie oceniłem toruńskie pokolenia roczków 70 i 80 które nie podejmują dialogu ani faktycznej merytorycznej,politycznej i prawnej walki o zmiany w toruńskim samorządzie i toruńskich i władzach kujawsko-pomorskich, a przede wszystkim wolą "uciekać od wolości bezkompromisowo dążąc do poznania i nazwania prawdy i faktów
    więcej
    www.nowomostowa-torun.blogspt.com
    Usuń
  • Bo przecież:
    "POZNAJCIE PRAWDĘ A PRAWDA WAS WYZWOLI"

    więcej:
    http://nowomostowa-torun.blogspot.com/search?updated-max=2015-06-03T20:33:00-07:00&max-results=7



  • Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz